wtorek, 16 grudnia 2008

dziwny dzień.

"Ale dzisiaj dziwny dzień."
N. stoi przed lustrem i odgarnia włosy z okularów. Ma na sobie piżamę i widać, że jest jeszcze trochę zaspana.
Podnoszę wzrok, ona też na mnie patrzy.
"No. Dziwny."
Siedzę na skraju łóżka i zakładam skarpetki. Właśnie minęła godzina 14:29.

Wychodzimy wczoraj z mieszkania.
"Fajki mi się skończyły."
"Kupimy po drodze w kiosku."
"Myślisz, że będzie jeszcze otwarty?"
W pierwszej chwili nie rozumiem sensu pytania. A czemu miałby być zamknięty? Jest wieczór, okej, ale normalny dzień roboczy, ludzie pracują w poniedziałkowe wieczory...
Jest 23. O tej porze kioski są już zamknięte.

"Ewci dzisiaj przyjeżdża."
Myślę: po co ona dzisiaj przyjeżdża? Jaki ma sens wracanie do Krakowa pod koniec tygodnia?...
...Mamy wtorek, nie koniec tygodnia.

***

Dziwny dzisiaj dzień. Czemu?
  • Może dlatego, że sen akurat przypadł w godzinach 2:30 - 7:00 i 10:00 - 14:30?...
  • Może dlatego, że boli mnie dziś gardło, mam okrutny katar, kaszlę i najchętniej wróciłbym do łóżka (czy raczej poszedł do niego, w sumie do któregokolwiek z nich..)?
  • Może dlatego, że pomimo iż wychodząc w niedzielę w nocy z mieszkania powiedziałem z uśmiechem na twarzy "do jutra", to jednak nikt się nie zdziwił, kiedy nie wróciłem aż do dzisiaj?
  • Może...

***

Opowiem wam o Tomaszu. Tomasz jest fajny i niekonwencjonalny. Tomasz studiuje filozofię. Kiedy go spotkałem po raz pierwszy, zapytał mnie: "Masz nieskończoną ilość możliwości. Co mi powiesz?" Byłem tak zaskoczony i przejęty, że nie byłem w stanie powiedzieć nic. Miał rację, w każdej chwili mam nieskończoną ilość możliwości. Mimo to, kiedy mi to powiedział...

Tomasz pisał list. Podobno list był długi. W pewnym momencie oznajmił, że idzie wysłać ten list. I wyszedł z mieszkania tak, jak stał: w trampkach i samej bluzie. To było około godziny 14. Na blacie w kuchni została kiełbasa, masło, chleb i wbity w niego nóż - Tomasz robił sobie jedzenie, zanim przerwało mu to wyjście z listem.
Tomasz wrócił następnego dnia rano. Nie wysłał listu, bo zapomniał wziąć go ze sobą. Rzeczywiście, arkusze zapisanego papieru wciąż leżały na biurku. Wszedł do kuchni i spytał: "Ej, czemu schowaliście moją kiełbasę? Przecież robiłem sobie jedzenie..."



[Wszystko, co dziś opisałem, może się nieco różnić od rzeczywistości, zostało jednak oparte na faktach.]

2 komentarze:

nann pisze...

a listu nie wysłał ;p

nann pisze...

natalia pisze;d