czwartek, 27 listopada 2008

kolce bez róży / czekamy na drugi?

„Nightlite” rzęzi na głośnikach niskiej jakości. Siedzę przed monitorem i próbuję zebrać myśli. To był bardzo długi dzień. Tydzień. 3 dni. 3 tygodnie.


Pisałem dzisiaj kolosa. Może nawet nie zwaliłem go tak strasznie, jak się tego wcześniej obawiałem. Może nawet uda mi się go zaliczyć ;)


Coś się zmieniło. Tym bardziej chyba mam poczucie zawieszenia poza przestrzenią i czasem. Znowu mam wrażenie, że nie da się pogodzić tego wszystkiego, co chciałbym mieć i robić bez żadnych szkód.


Wnioski z wczorajszego wieczoru / nocy:

  • Z 29 Listopada na Koronę przez Aleje jest trochę nie po drodze i naokoło (ale da się dojechać ;) );
  • Bycie DJ’em wcale nie jest takie proste, jak się może wydawać i szczere chęci niestety nie wystarczą;
  • Najlepsze porady w ważnych sprawach życiowych można uzyskać od osób, które się zna mniej niż 6 godzin;
  • 110 km/godzinę Fiatem Uno nocą w Krakowie to jazda na krawędzi, ale do opanowania;
  • Można zmieniać decyzje po kilka razy dziennie i nie żałować.

wtorek, 25 listopada 2008

nothing owed.

Bonobo - Nothing Owed

Nie mam ochoty na śniadanie. Wycisnąłem do swojej herbaty resztki cytryny. No, smakuje prawie jak herbata z cytryną.

Za oknem resztki śniegu. Ale już nie czuję się jak w zimie. Chociaż przynajmniej mam swoje nowe, kozackie buty :)

Latam w luźnych gaciach po mieszkaniu. Słucham Bonobo. Siedzę w fotelu, patrząc w jeden punkt gdzieś daleko. Słucham Bonobo. Czytam SMSy napływające o różnych dziwnych porach.

Zimy może nie ma, ale i tak jest zajebiście.

Co robisz, gdy Twój świat grozi zawaleniem?
a) Kurwa niemożliwe, nie zawalaj się teraz bejbe!!
b) Podpieram go na szybko długimi dechami.
c) Co, znowu? No dobra, ale w której części? Jarek, weź chłopaków i idźcie na to zobaczyć, znowu nam coś siada. A wracając do tego, o czym mówiłem wcześniej...


Ubieraj te swoje kozackie buty, ale szybko. Pospiesz się, świat nie będzie na nas czekał.

niedziela, 16 listopada 2008

klęska urodzaju

Zamknąłem za sobą drzwi.

Wraz z trzaskiem przeskakującej zapadki klamki dotarło to do mnie. Dopiero teraz, w jednej chwili, zrozumiałem to wszystko. To powinno być dla mnie oczywiste, że w mieszkaniu tego nie ogarnę. Nie przy niej. Stałem sam na olbrzymiej, starej, pustej klatce schodowej. Powoli zdjąłem rękę z klamki, nieomal czując, jak dłoń przecina kolejne warstwy powietrza.

To było dla mnie bardzo trudne podjąć tę decyzję.
Dotyk jej dłoni splecionych gdzieś pomiędzy moimi. Ten prosty gest, o którym marzy się w bezsenne noce, patrząc w spękania na suficie. Przesuwające się światła przejeżdżających samochodów.
Stoję w połowie drabiny i podnoszę wzrok. Gdyby oczy umiały mówić, powinienem powiedzieć, że rozumiem, doceniam, szanuję. Ale słowa zatrzymują się gdzieś po drodze.

Zbiegam po schodach, ale czas nie ma żadnego wymiernego sensu. Na zewnątrz wieje wiatr. To dobrze, bo nie miałem dziś ochoty na słońce.

Bonobo – If You Stayed Over

poniedziałek, 10 listopada 2008

Bonobo i o miłości. Matt'a rozmyślania o tym, co jest ważne w życiu, co się liczy i do czego ludzie dążą.

Foo Fighters - The Pretender

***

Dziś mija trzeci dzień mojej choroby. Jezu, już trzeci - czyżbym jeden dzień w całości przespał?...
W czasie choroby dużo myślę. Na wiele rzeczy nie mam siły, sporo czasu spędzam w łóżku, więcej czytam (choć teraz w sumie tylko gazet). Szybciej się męczę, gorzej się czuję. Więc oprócz rozmyślań niewiele więcej mi zostaje. Lub do niczego innego nie potrafię się zmobilizować - czy nie mam siły? To znaczy, że jestem leniwy, bo nie potrafię się zmusić, czy może nie potrafię odpoczywać, bo wciąż myślę o pracy?
...E, chyba jednak pierwsze :P

Czego ludzie potrzebują najbardziej na świecie? Jedzenia? Pieniędzy? Bezpieczeństwa? Wygody? Rozrywki?
MIŁOŚCI.
Do takich to ciekawych wniosków doszedłem po oglądnięciu pewnego filmu z rodzicami. Taa, może truizm...

Za czym ugania się matt? Za edukacją? Szacunkiem? Władzą? Odpowiedzialnością? Pracą? Pieniędzmi?
Cholera go wie, ale jedno jest pewne .

Bonobo - Transmission 94

Uwielbiam tą piosenkę, szczególnie jej drugą część. Uwielbiam leżeć nocą w łóżku, z zamkniętymi oczami i słuchać jej...

wtorek, 4 listopada 2008

Kahindi

„Tydzień później udałem się z Onesmanem Kahindim na oględziny szczątków Anne. Znaleźliśmy je w podmokłej dolinie. Krążący sęp przysiadł w pobliżu, ale prawdę mówiąc, nie zostało z niej już nic, co mogłoby go zainteresować. Czaszka Anne leżała pod akacją zafajdana przez ptaki. Wokół porozrzucane były żuchwa, kilka żeber, łopatka, kawałek wyschniętej skóry i rozwleczona zielona treść żołądka. Na stawie żuchwowym widać było ślady zębów hieny. Cała okolica cuchnęła padliną, ale ponieważ podchodziliśmy z wiatrem, poczuliśmy smród dopiero na miejscu. (…) zginęła jakieś trzy miesiące wcześniej. Muchy i larwy, tak jak hieny, zrobiły już swoje i znikły. Kahindi pstryknął zdjęcie. Nadciągnęły chmury.

(…) Kahindi, daleki od sentymentalizmu, zatrzasnął notatnik. – Skończone. Pospieszmy się, bo złapie nas deszcz.”