środa, 9 listopada 2011

Dąbrówka

Jest nas dwanaścioro. Siedzimy w kręgu jak wędrowcy na szlaku skupieni wokół płonącego ogniska, opowiadający o swoich wędrówkach.
Choć zamiast koców na ziemi każdy z nas ma swoje krzesło, a zamiast ogniska w środku kręgu leży paczka chusteczek, gotowa aby udzielić pomocy każdemu potrzebującemu. O wędrówkach opowiadamy tylko metaforycznie, a za każdą z opowieści stoi jakiś konkretny problem, lub nawet cała ich grupa.
Nie znaliśmy się wcześniej nawzajem, spotkanie jest więc zupełnie przypadkowe. Kolejni wędrowcy przychodzą i odchodzą, kiedy upłynie ich czas.

Każdy człowiek ma za sobą swoją historię. Pomimo tego całego cierpienia, bólu i problemów - wciąż, niesamowicie ciekawe jest jak fascynujące scenariusze życie układa każdemu z nas. WSZYSTKIM.

Od trzech dni siedzę w kręgu razem z innymi wędrowcami, powoli szykując się aby opowiedzieć także swoją historię. Układam sobie w głowie swój scenariusz, a w międzyczasie płonę z ciekawości, gotowy na pochłonięcie przez kolejną z opowieści.

wtorek, 1 listopada 2011

this is so kochaniewicz

Dwóch braci mojego ojca związało swoje życie z Krakowem. Kiedy minęło odpowiednio dużo czasu i udało im się ustawić, a potem jeszcze trochę przyoszczędzić, postanowili się wybudować. Kierując się sobie tylko znanymi powodami wykupili dwie bliźniacze działki zaraz obok siebie, z jedną bramą. I tak żyją obok siebie, wspierając się nawzajem w zgodzie i w nieporozumieniach.

Wujek Staszek, skończył AGH aby zostać górnikiem. Po otrzymanym wykształceniu mógł iść prosto do kierownictwa na kopalni, on jednak wolał wpierw na krótki okres czasu zatrudnić się na samym dole, aby zobaczyć jak to wszystko wygląda. W ten sposób, jak tłumaczy, dziś, kiedy jest dyrektorem kopalni kamienia wie co można zrobić i jak trzeba pokierować ludźmi.
Jego żona, ciocia Asia. Krakuska od pokoleń, chociaż jej ojciec pochodził ze Lwowa. Podwójne wykształcenie wyższe zdobyła na najstarszej uczelni w Polsce, kończąc prawo i administrację. Znana jest z tego, że w emocjach nie przebiera w słowach. A największe emocje zawsze wzbudzają w niej spory na gruncie prawnym oraz pokrewne tematy.
Wujek Marcin, najmłodszy z rodzeństwa przez lata zdobywał pozycję swoją niepokornością. Zdecydowanie głosząc swoje kontrowersyjne poglądy niejednokrotnie zasługiwał na dezaprobatę swojego rodzeństwa. Jednak dziś to właśnie on staje się osobą cieszącą się niesłabnącym uznaniem.
Bardzo duże znaczenie ma w tym postać jego żony. Ciocia Ewa, której pasją i zawodem jest nauczanie matematyki, jest ciężko chora. Jedynym ratunkiem może być przeszczep płuc. Szybko. Ewentualnie bardzo szybko.

Ciocia Ewa choruje od ponad dwudziestu lat. Bądź od zawsze, zależy jak na to patrzeć. Jest osobą, która nie lubi skupiać na sobie uwagi, więc nigdy nie było tego widać. Jak mówić ciocia Asia, osoby, które "rozpoczynały" tą chorobę w tym samym czasie dziś już dawno żyją tylko we wspomnieniach najbliższych. Jej zdaniem Ewa żyje tak długo przede wszystkim dzięki Marcinowi.

"To niesamowite. Po dwudziestu latach małżeństwa oni wciąż są w siebie wpatrzeni. Ona zawsze uważa, że to co on powie jest najwspanialsze i najmądrzejsze. On zrobi dla niej wszystko. Ale co może zrobić w takiej sytuacji. Przecież nie wyjdzie na ulice i nie zacznie strzelać do ludzi, starannie omijając korpus i płuca. Chociaż gdyby mógł... Gdyby mógł, pewnie wyszedłby strzelać. Powstrzymują go tylko jakieś głupie zasady moralne."


Są rzeczy święte. Są sytuacje, dla których nie ma żadnej świętości.
Ja wiem, że wujek nie wyjdzie ze strzelbą na ulicę. I wiem też, że pewnie nieraz przyszło mu to do głowy. Bo chociaż zrobił wszystko, to są jednak rzeczy, których zrobić już nie może. Zdrowe płuca nie leżą na ulicy.

Stojąc twarzą w twarz wobec beznadziejności tej sytuacji nie traci ducha. Uśmiecha się często i obficie. Nie traci humoru. Nigdy się nie poddaje.