poniedziałek, 22 września 2008

czas tułaczki

Notatka przed postem: Przede wszystkim chciałbym bardzo podziękować tym, którzy regularnie czytają mojego posta. Ku mojej niezmiernej radości jest Was jeszcze więcej, niż komentarzy przy poprzednim poście ;) Cieszę się także, że to grono się powiększa. Mam nadzieję, że wszyscy będziemy zadowoleni ;] Przy okazji pragnę przyznać tytuł Najlepszego Komentarza Do Poprzedniego Posta MJ'owi :P Rywalizacja była ostra, ale po burzliwych obradach (63 setne sekundy) postanowiłem to wyróżnienie przyznać właśnie Tobie, MJ :D

Jeszcze jedna uwaga do poprzedniej notki: drugi SMS został w międzyczasie przepisany i otrzymał numer 1125 ;]

____________________________________________________________________

Z cyklu: insomnia / sunrise (aż dwa nowe cykle w jednym poście!)

Faithless - Insomnia

Piątek rano, około godziny 7:35. Siedzę w autobusie do Brennej, mam na sobie ciężkie górskie buty, zimową kurtkę, a obok mnie leży duży plecak z precjoziami takimi, jak m.in. karimata czy śpiwór. Rozmyślam o życiu i planach na najbliższą przyszłość. Właśnie jadę do pracy. Ostatni dzień. Następnie prosto na Harcerski Start (dla niewtajemniczonych: nowa nazwa rajdu harcerskiego, który zawsze odbywa się o tej porze roku :P). Wracam w niedzielę wczesnym popołudniem (to się później zmieniło, rajd zakończył się w sobotę wieczorem. W tym miejscu pragnę pozdrowić MJ'a, Ramina i Qsztana oraz Dorotkę i resztę ekipy ;) ), następnie w poniedziałek rano do Pragi. W Cieszynie jestem z powrotem w środę koło 13, w nocy wyjeżdżamy na tydzień do Tunezji. Wracamy w nocy z 1szego na drugiego października, prosto do Krakowa, a w weekend przeprowadzka. Dalej moje plany w tamtej chwili były jeszcze cały czas bardzo mgliste.

Tak sobie myślę o tym i w tym momencie poczułem coś niesamowitego. Przyszła do mnie myśl. Oto stajesz na progu nowej części Twojego życia. Oto nadszedł czas tułaczki. Oto nie ma już ciepłego łóżeczka w mieszkaniu rodziców. Oto nie ma już samonapełniającej się lodówki (za sprawą rodziców). Oto skończyło się bezstroskie życie bez baczenia na koszty.

A czas ten skończy się dopiero wtedy, gdy na stałe osiądę w jednym miejscu. Gdy będę miał swój dom. Lub mieszkanie. Może być wynajmowane ;)

Ile lat mi to zajmie? Gdzie to się skończy? Gdzie będę mieszkał? Z kim?

O jasna cholera, już się nie mogę doczekać, aby poznać odpowiedzi... Świecie, nadchodzę, i lepiej trzymaj gacie!!

***

Dzisiaj widziałem się z Moniką. Spotkanie było owocne i satysfakcjonujące dla nas obojga. Motywacja +300. Mówiliśmy o kilku ważnych rzeczach. Może szczegóły będą w późniejszym czasie.

***

A jutro do Pragi. Oto przede mną dwie niesamowite noce spędzone w wyśmienitym gronie przyjaciół. Noce, bo na dnie nie ma co liczyć, głównie ze względu na pogodę :P Ale i tak nie mogę się już doczekać. Oh, to będzie bauns! :D OMG!

Taak... I na tym będę kończył swoją notkę. Na pożegnanie (po raz kolejny) Radiohead - VideotapeTym razem z dedykacją - dla Ewka ;)

PS. Mam jeszcze coś specjalnie dla Pala:

mateusz (21-09-2008 21:58)
dobra, musze zwalniać komputer
(...)
Palo (21-09-2008 21:59)
mój komputer zwalnia bez pomocy ;/ ;p


wtorek, 16 września 2008

Nie mogę dzisiaj.

Z cyklu: dancin without music, talkin without words

Citizen Cope - Salvation (Citizen Cope)

Za oknem ciemno, zimno i mokro. I tak samo czuję się w środku. Może nie mokro, ale... Nikt nie odpisuje na moje SMSy. Nie odbiera moich połączeń. Okej, napisałem/wydzwoniłem tak dużo, że o ja cie pierdole. Ale tak czy inaczej. Czasem ktoś mógłby do mnie napisać ot tak od siebie :( Np TERAZ. No ale nie pisze. Ah.

Generalnie nie wesoło jest... Brakuje mi Kogoś. Chyba się ogolę. Szkoda, że nie można chodzić cały czas w niebieskiej bluzie z kapturem. Kiedyś w końcu muszę dać ją do prania; co więcej, ten moment chyba właśnie dziś nadszedł. Więc będę chodził w innych bluzach z kapturem, ogolony (w sensie że bez bródki), z rozpuszczonymi włosami w te szare, mokre, zimne dni...

I mam pryszcze. Moja twarz chyba też czuje się chujowo. W sumie nie dziwię się jej... I nikt nie komentuje moich postów. Wszyscy mają mnie w dupie. Ehh...

Stwierdziłem, że już dosyć narzekania. Ale nic innego nie przychodzi mi do głowy. Więc na tym zakończę mojego posta (może znajdę jeszcze jakąś złotą myśl na koniec).

Nie znalazłem żadnej złotej myśli, ale znalazłem coś jeszcze lepszego - zapętlenie czasoprzestrzeni:

No. 633
3 grudnia 2006 12:33
Od: tj
Nie mogę dzisiaj

Nie przepisany
21 kwietnia 2008 11:20
Od: tj
Nie moge dzisiaj


Radiohead - Videotape (In Rainbows)

PS. Byłem w międzyczasie w Kauflanadzie kupić mleko. Kiedy zapłaciłem i szedłem w kierunku wyjścia przez prawie pustą halę naszła mnie refleksja, że w dni takie jak ten mógłbym zostać płatnym mordercą. W ciągu dnia bym spał, wieczorami bym zabijał, a w nocy słuchałbym "Videotape" sącząc wino...

piątek, 12 września 2008

portfel i inne ważne sprawy w mglisty i chłodny piątek przed południem. ubrałem się na czarno.

Z cyklu: dancin without music, talkin without words

_______________________________________

"No no, drodzy słuchacze, słyszycie mnie?"

MJ, w rozmowie przez telefon z nami (Domi, Ramin, Michaś i ja) na Mazurach

***

No więc.  Dawno nie miałem czasu, żeby pisać. Dziś mam, ale nie za dużo.  Nie poszedłem dziś do pracy, bo muszę zrobić turnee po mieście i wyrobić sobie nowe dokumenty. Tak, bo w zeszłym tygodniu zgubiłem portfel. Cały. Ze wszystkim w środku. Gotówki było tam co prawda nie wiele, ale był tam mój dowód, prawo jazdy, karta ubezpieczenia zdrowotnego, karta bankomatowa oraz wiele bardzo wyjątkowych unikatów na niesamowitą skalę o nieskończonej wartości emocjonalnej, takich jak:

  • portret Wkurweusza, majestatycznie stojącego na postumencie, na tle chumr burzowych z gromami w ręce i nieprzeniknioną miną, namalowany przez MJ'a mniej więcej w drugiej klasie liceum;
  • biust Renaty; na świecie pojawiły się tylko 4 egzemplarze, o losie pozostałych nic mi nie wiadomo;
  • Gdyński bilet trolejbusowy z jedyną, wyjątkową i niesamowicie unikalną dedykacją od Dominiki na drugiej stronie.

Poza tym sam portfel miał tak niesamowicie olbrzymią wartość emocjonalną, że o ja Cię nie mogę. Przez dwa następne dni od dnia zaginięcia byłem pogrążony w niesamowicie głębokiej żałobie i wiecznie chodziłem poddenerwowany, czego skutki niestety niektórzy mogli odczuć. A ostatni raz miałem go przy sobie w środę wieczorem, kiedy to wsiadałem do autobusu PKS Cieszyn w Jastrzębiu Zdroju, który jechał do Cieszyna  z Gliwic. Co za ironia losu. 

Tak, bo byłem w Jastrzebiu. Jak było? Dziwnie. Fajnie. Szczególnie pod koniec, kiedy atmosfera już się rozluźniła. Taak, właśnie dlatego najpewniej w najbliższym czasie nie pojadę tam znowu.

A poza tym? Jutro mija dwa miesiące od pewnego wydarzenia. Może jutro napiszę więcej. Ale mam wrażenie, że niewiele brakuje, aby na dwóch miesiącach właśnie się skończyło. A wszystko rozbija się o brak kasy. Niesamowite. (To oczywiście moja subiektywna i niepełna ocena wydarzeń).

I dowiedziałem się wczoraj, że czasami jest lepiej nie wiedzieć, czego się chce. Bo ja nie wiem. I w sumie czuję się z tym umiarkowanie dobrze. Ale podobno czasem lepiej nie wiedzieć. Mam nadzieję, że dziś dowiem się więcej. Jeśli się dowiem i jeśli uznam to za stososwne, to podzielę się tutaj tą nauką (czyli jeśli tak są ustawione te warunki, to istnieje 86%-towe prawdopodobieństwo, że gówno się dowiecie :P).

I więcej już chyba nic... Niemka przyjechała a dziś przyjeżdża ciocia, więc trzeba posprzątać i pewnie jutro nigdzie nie wyjdę, żeby się spotkać jakimiś ziomkami. Schade.

Więc, idę do sprzątania. Słuchając całej serii piosenek smutnych, nostalgicznych, ale jakże ważnych.

matt

PS. Inne ciekawe cytaty z nagrania, które cytowałem na początku: ;)

Ja o firmie Małacha: "Jest producentem kurtek wysoko..gór..skich, o całkiem dobrze wyrobionej re... renom.... menor... reno..mie"

***

Ramin: Wy tworzycie już jedno.

Michaś: Kupa, nie jedno.

***

I mój ulubiony:

Ramin: Dobra, jebiemy za naszego kolegę MJ'a.

Domi: Kimkolwiek jest...

Ramin: Dokładnie.

środa, 3 września 2008

nostalgia wrześniowa

Dzisiejszy post jest z dedykacją: Dla Ramina (:*).

Ah, jestem już zbyt zmęczony,  żeby napisać coś konkretnego, ale... Dzisiaj był dziwny dzień, z naciskiem na popołudnie. Generalnie dziwnie się z tym czuję, konkretnie jak..... Ramin powiedział, że to się nazywa nostalgia wrześniowa. Niech będzie nostalgia wrześniowa...

PS. Mam nadzieję, że do weekendu, co?

poniedziałek, 1 września 2008

skarpetki.

Z cyklu: dancin without music, talkin without words.

_______________________________________
No. 145
14 października bardzo dawno temu, 04:06
Od: ***
"(...) Nie wiem, jak to zrobiłeś, ale zawładnąłeś większością moich myśli sprawiając, że teraz nawet zakładanie skarpetek jest czymś, co sprawia przyjemność :) Stałeś się bardzo ważną osobą dla mnie..."
_______________________________________


Więc chodzę późno spać, aby wstając wcześnie rano znów czuć, ile przyjemności daje zwykłe zakładanie skarpetek... Czasem myślę, czy nie lepiej po prostu się wyspać i chodzić w sandałach?... Ale nadchodzi jesień i sandały pójdą do szafy. Skarpetki znów staną się niezbędne. A ze skarpetkami nieodłącznie wiąże się...


I znów czekam byle do weekendu. W domu pierwszowrześniowe zamieszanie. W takich chwilach chciałbym mieszkać gdziekolwiek, byle nie tu... Wiem, przesadzam. Ale w weekend, ale w weekend.. :D Chociaż to jeszcze nic pewnego. Jak nie, to po prostu więcej przepracuję. Chociaż! Znajdzie się wyjście awaryjne.

Pora późna (a dla niektórych chyba nawet ZBYT późna, ale bez nazwisk proszę), więc nie pozostaje mi nic innego, jak spacer w kierunku łóżka...

Chyba jednak nie uda mi się jutro wstać o 5. Muszę to jeszcze przemyśleć... :P