poniedziałek, 1 września 2008

skarpetki.

Z cyklu: dancin without music, talkin without words.

_______________________________________
No. 145
14 października bardzo dawno temu, 04:06
Od: ***
"(...) Nie wiem, jak to zrobiłeś, ale zawładnąłeś większością moich myśli sprawiając, że teraz nawet zakładanie skarpetek jest czymś, co sprawia przyjemność :) Stałeś się bardzo ważną osobą dla mnie..."
_______________________________________


Więc chodzę późno spać, aby wstając wcześnie rano znów czuć, ile przyjemności daje zwykłe zakładanie skarpetek... Czasem myślę, czy nie lepiej po prostu się wyspać i chodzić w sandałach?... Ale nadchodzi jesień i sandały pójdą do szafy. Skarpetki znów staną się niezbędne. A ze skarpetkami nieodłącznie wiąże się...


I znów czekam byle do weekendu. W domu pierwszowrześniowe zamieszanie. W takich chwilach chciałbym mieszkać gdziekolwiek, byle nie tu... Wiem, przesadzam. Ale w weekend, ale w weekend.. :D Chociaż to jeszcze nic pewnego. Jak nie, to po prostu więcej przepracuję. Chociaż! Znajdzie się wyjście awaryjne.

Pora późna (a dla niektórych chyba nawet ZBYT późna, ale bez nazwisk proszę), więc nie pozostaje mi nic innego, jak spacer w kierunku łóżka...

Chyba jednak nie uda mi się jutro wstać o 5. Muszę to jeszcze przemyśleć... :P

5 komentarzy:

Unknown pisze...

po prostu nie miałam siły sięgnąć po telefon, nie przesadzaj ;P

kochaniewicz pisze...

Co do notki: owszem, nie udało mi się wstać o piątej, wstałem więc o szóstej.

Co do poprzedniego komentarza: bez komentarza :P

Unknown pisze...

Wracanie do przeszłości to chyba najbardziej tragiczna rzecz na świecie. Przynajmniej w moim przypadku. Tzn. może to i gustowne i miłe tak sobie wspominać, ale dobrze mieć co, i przy tym później nie popadać w głębszą rozkminę. Przyszłość nie rysuje się zbyt klarownie, więc życie dniem dzisiejszym jest najlepsze. Śmiem jednak twierdzić, iż dzisiejszy nie napawa mnie optymizmem (był chujowy jak chuj). I długo dzisiaj nie zasnę :|.

kochaniewicz pisze...

...

Stary, jeśli rzeczywiście założysz swojego bloga, to coś czuję, że po każdej notce będę siedział jak po teledysku do "Sznurowadeł" Fisza. Mega rozkmina na 15 minut... Stary, na prawdę się cieszę, że mam takiego Przyjeciela jak Ty.
(Wiem, że chuja się to ma do treści Twojego komentarza, a wręcz kontrastuje, ale... dzisiaj mnie to szczerze...*** [tera me to wali])

kochaniewicz pisze...

A tak poza tym to ja lubię czasem wspomniać, szczególnie niektóre epizody ;] Czasem też lubię wspominać te inne, ale to bardziej w stylu SM.

(A bo mnie żal w dupie ścisnął, że nic na temat nie napisałem :P)