poniedziałek, 13 grudnia 2010

napoczęta butelka mleka, kilka konserw i dwa opakowania ciast.

Śnieg. Płatki bieli wirują wokół mnie. Czuję, jak ten mróz przenika mnie, oplata moje serce. Jakie to wszystko ma znaczenie? Przynajmniej wzrok wciąż pozostaje sokoli.

A jest co podziwiać. Stoję na środku białego pustkowia, śnieg sięga mi ponad kostki. Nie jest mi jednak zimno - moje bardzo ciężkie buty, moje wysłużone, ale wciąż sprawne spodnie, wreszcie moja najlepsza kurtka - bardzo skutecznie odgradzają mnie od świata zewnętrznego. I za to je uwielbiam. Mało mam swoich rzeczy, które darzyłbym tak olbrzymią sympatią ...i wręcz szacunkiem.

Za mną oszronione drzewa, przede mną rozpościera się dziewiczo biała polana. Gdzieś poniżej opuszczona chata, a przede mną stateczne, majestatyczne szczyty. Są tu od zawsze, każdego roku tak samo przybierając się w tą dumną biel.

Czym jest miłość? Tęsknota? Po co nam bliskość?
"Życzę Ci dużo miłości..."
Po co nam ta miłość? Co tak na prawdę kochamy?
Za czym tak tęsknisz?


Odruchowo sięgam opatuloną ręką do górnej kieszeni i ostrożnie wyciągam to, co znalazłem w środku. Ten sam list, który przyszedł do mnie przed wieloma dniami. Ta sama pieczęć, którą w tak wielkim pośpiechu i z niecierpliwością przełamałem. I to samo jedno zdanie na tym pomiętym już pergaminie: "Odpowiedź przyjdzie w czasie późniejszym."






Słyszę nawoływania. Grupa odeszła już dosyć daleko. Stałem jak słup soli tak długo, że już ktoś zdążył po mnie wrócić. Stojąc kilka kroków nade mną z uśmiechem podaje mi rękę. Podaję rękę i odwzajemniam uśmiech, ale spojrzenie błądzi gdzieś w okolicy kolan.

Do pewnych rzeczy potrzeba cierpliwości, a ja chyba nie lubię czekać. Jak można się angażować tylko połowicznie? Z dwojga złego wybierz więc mniejsze zło. I postępuj odpowiedzialnie.

Zanim z pośpiechem ruszę dalej, odwracam się raz jeszcze za siebie. Myśl jak jaskółka szybko przelatuje przez głowę:
Nie za czym, a za kim.