poniedziałek, 31 maja 2010

przewodnik

Drzwi wielkiego, nienajnowszego już hangaru otwierają się, skrzypiąc. Do środka wpada stróżka światła, a po chwili z trzaskiem zapalają się kolejne lampy. Przewodnik, po włączeniu wszystkich świateł, zaprasza skinieniem głowy grupę do środka. Gdy wszyscy wejdą, zamknie drzwi, a wnętrze pozbawione światła dziennego nagle stanie się bardzo klimatycznym i ...przytulnym miejscem.
"To wszystko, proszę państwa, to wszystko kiedyś było elementem mojego życia."
Wycieczka co chwilę wznosi okrzyki zachwytu, docierając do kolejnych eksponatów. Fantastyczne. Niesamowite. Na prawdę, jest co podziwiać. Dobrze, że tu przyszliśmy. Przewodnik stoi z boku i uśmiecha się życzliwie.

Po mniej więcej pół godzinie grupa zobaczyła już wszystko, co było do zobaczenia. Wychodzą, wciąż wznosząc pod niebo okrzyki zachwytu. A ja, wciąż uśmiechając się życzliwie, zamykam za nimi drzwi. Tak. To wszystko było kiedyś elementem mojego życia.

Właściwie nie wiem, jak to się stało. W pewnym momencie moje życie ominęło mnie i zaczęło się toczyć trochę obok. A ja, bardziej stojąc niż idąc inną drogą, miałem czas, żeby się temu wszystkiemu uważnie przyglądać.

"A nowy dzień wstaje jak wielka, wspaniała ryba."

1 komentarz:

mico pisze...

"Świat wypadł mi z moich rąk
Jakoś tak nie jest mi nawet żal
Czy ty wiesz jak chciałbyś żyć, bo ja też,
Chyba tak chciałem przez cały czas"