niedziela, 14 marca 2010

The Grey, The Silver and The Black

Było ich troje, a w każdym z nich siedziało coś innego, choć wszyscy szukali tego samego: prawdziwej, czystej miłości.

[B] Czerń zawsze dobrze wypadała ze srebrem. Ludzie nas uwielbiali. Byliśmy nierozłączni, wszędzie razem. Wspaniale się dogadywaliśmy.
Potem przyszedł problem...
[S] Tak na prawdę nigdy nie potrafiłam zrozumieć, co mu strzeliło do głowy. To nie było tak, że problem się pojawił nagle. Nie, on już dużo wcześniej był taki... nieobecny...
Tak?
[S] Powiedział, że zabrakło mu trochę szarości. Że to srebro, to idealne połączenie, ten szum, oklaski, medialność... Że ta ciągła perfekcja już go męczy, że on już tak nie może. Że zabrakło mu szarości...
(Znacząco patrzy w stronę G)
[G] Ja nie wiem o co w tym wszystkim chodzi. Miałam olbrzymią przyjemność nie mieć z tym żadnego związku dopóki on się nie odezwał.
Nie wiedziałam o tym wszystkim! Nie miałam bladego pojęcia o tym, że siedzi po uszy w czymś innym. Gdybym wtedy wiedziała, na pewno by mnie tu dziś nie było.
Uhm...
(Niezręczna cisza)
[G] Mam tego dość. Wychodzę.
G wychodzi.
[S] Chciałabym zniknąć.
S znika.
Wygląda na to, że zostaliśmy sami.
[B] Pan został sam. (Wyciąga pistolet) Sam na sam z wielkim problemem. Proszę wyciągnąć kasetę z dyktafonu i mi podać.
Ale... ale...
[B] (STRZELA) Żadnych kurwa ale.
B sięga po dyktafon, wyjmuje kasetę, chowa do wewnętrznej kieszeni. Chowa pistolet. Wyciąga papierosy, pali jednego.
[B] (Zamyślony) Żadnych kurwa ale... (Zaciąga się, wypuszcza dym)

Zaciemnienie, widać tylko unoszący się dym.

Brak komentarzy: