poniedziałek, 18 maja 2009

skwar

Strasznie dziś gorąco. Upał. Ciężkie, skórzane buty niemiłosiernie grzeją stopy, jak w piekarniku. Długie, czarne spodnie. Idąc po betonowym chodniku zastanawiam się, czemu do jasnej cholery nie ubrałem krótkich gaci i sandałów?

W środku też gorąco. Poczucie winy przypieka bezlitośnie. Co gorsza, tu lżejsze ciuchy nie pomogą, nawet jeśli już dotrę na mieszkanie. Zastanawiające: bez względu na to, jak bardzo bym się nie starał, zawsze uda mi się wcześniej zawalić wystarczająco wiele, żeby potem nie móc tego ogarnąć. Jest to pewien niekwestionowany talent. Szkoda, że tak bardzo kwestionuje moje inne talenty.

Brak komentarzy: