niedziela, 18 stycznia 2009

matematyka

Motto:
Do czego służą całki?
Do zmniejszania liczby studentów.

Od wczoraj rano spędziłem 14,5 godziny z matematyką. Heh, znowu jak przed maturą ;] Ponieważ mam niesamowitą ciocię, która jest nauczycielką matematyki w jednym z krakowskich liceów. Niestety liceum to nie jest w czołówce krakowskich liceów, a szkoda, bo ciocia posiada możliwości, aby uczyć najlepszych. Więc spędziłem u niej w domu półtorej dnia, większość tego czasu poświęcając matematyce.

Atmosfera panująca w tym domu całkiem mi odpowiada.

Jemy jakąś zupę, do której jest śmietana. [Ważna uwaga dot. jedzenia w tym domu: jeśli sztuciec dotknął Twoich ust, absolutnie nie może on już znaleźć się we wspólnym jedzeniu, nawet celem nabrania sobie na talerz. ] Toczy się rozmowa o znajomych, które mają przyjechać wieczorem.
ja: Ta, ta, ta, ta....
Kamila, kuzynka: Tak, ta dziewczyna, która dziś wieczorem przyjedzie to ta, którą kiedyś poznałeś.
ja: Prawdę mówiąc nie o to mi chodziło... Jeśli ta śmietana się kończy, to mogę do niej wsadzić swoją łyżkę?

***

Miałem opisać jakieś jeszcze sytuacje, ale zapomniałem... Mam za to jedną, starą:

Ciocia i Kamila siedzą obok siebie przy stole w kuchni. Ciocia poprawia jakieś sprawdziany, a Kamila ogląda zdjęcia na laptopie. Kamila:
"Mamo, proszę popatrzeć, ładnie mama tu wygląda na tym zdjęciu."
Ciocia, głęboko pogrążona w swojej pracy, w zamyśleniu:
"Tak, tak... To zmierza do jedynki."

Brak komentarzy: