Sprzed kilku dni.
To będzie mój najważniejszy egzamin w życiu.
Jeszcze nigdy nie wstawałem.
Mój pokój przypomina wysypisko śmieci użytkowych. Wszystko, z czym nie wiem co zrobić, lub nie mam na to siły, znoszę tutaj. Niedługo pewnie będę musiał wystawić ostrzeżenia: "Biohazard". Na wszelki wypadek trzymam okna wciąż uchylone. Tworzą gigantyczną łuskę na połaci południowej ściany.
Nie mam na to siły.
Ostentacyjnie wstaję od biurka i wspinam się po regale. Tam w górze, za nim, ułożyłem sobie legowisko. Z dala od czyjegokolwiek spojrzenia.
Powoli zasypiam, kiedy trzask bramki inspiruje Wielką Myśl. Jak poparzony rzucam się na dół, aby to zapisać.
Oczywiście właśnie teraz nie mogę znaleźć długopisu.